niedziela, 21 września 2014

Moja pielęgnacja twarzy

źródło: internet.

Jak już po tytule można się domyśleć, chcę Wam dzisiaj pokazać moje ulubione (i nie tylko) kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Produkty przedstawione tutaj to oczywiście nie jedyne, jakie stosuję. Lubię czasem na przemian używać na przykład dwóch różnych kremów albo peelingów, jednak tylko tych, które mam sprawdzone, bo czasem moja skóra jest jednak kapryśna. Mimo wszystko pielęgnacja mojej twarzy jest banalna i prosta.
Rano wygląda to trochę inaczej, niż wieczorem. Ale o tym później. 
Zaczniemy od początku. Moja cera.. Kiedyś, dzięki wizycie (przypadkowej!) u kosmetyczki dowiedziałam się, że miałam atopową, wręcz odwodnioną skórę twarzy, ale dzięki bardzo dobrej ochronie i kosmetykom (głównie aptecznym), które mi poleciła wszystko na szczęście wróciło do normy. Problemem były źle dobierane kosmetyki, i myślę, że z takim problemem boryka się wiele kobiet, które po prostu nie wiedzą jaki mają dokładnie rodzaj cery, i używają kosmetyków niekoniecznie dobrych dla swojej skóry. Mam cerę wrażliwą, mieszaną, w kierunku do suchej, więc nie każdy kosmetyk jest dla mnie dobry. Jednak mam kilka, już sprawdzonych, które mnie dodatkowo nie przesuszają i spisują się dobrze. Karnację mam jasną, z piegami na nosie (do których już przywykłam i które zaakceptowałam).

Poukładałam sobie ten post wg produktów, których (aktualnie) używam. Moja pielęgnacja twarzy jest banalnie prosta i szybka i naprawdę skrócona do minimum. Nie wydziwiam z produktami i nakładaniem tony różnych rzeczy na twarz, a kosmetyki które używam są ogólnie łatwo dostępne.



PŁYNY I TONIKI


Na początek nie do końca pozytywnie, ale potem będzie już tylko lepiej ;) Pierwszy produkt, to dwufazowy ekspresowy płyn do demakijażu z Garniera, który kupiłam w Hebe pod wpływem mega pozytywnych opinii, jakie wyczytałam w internecie. Wszystkie achy i ochy sprawiły, że zapragnęłam mieć go i ja. Lubię produkty dwufazowe, nie przeszkadza mi oleista formuła, ucieszyłam się też że zmywa makijaż wodoodporny. Niestety trochę się zawiodłam, spodziewałam się po nim czegoś więcej. Nie zmywa dokładnie makijażu, muszę się trochę namachać płatkiem, a nazwa mówiła że będzie ekspresowo. W porównaniu do innych dwufazowych płynów jakie miałam, ten zostawia naprawdę silnie tłustą i nieprzyjemną warstwę na skórze. Parę razy zdarzyło się, że rano budziłam się z czerwonymi, piekącymi oczami. Męczę  jednak buteleczkę do końca, lecz na pewno nie wrócę do niego niestety ponownie. Płyn ma w składzie argininę, która ma poprawiać kondycję i wzmacniać rzęsy, jednak takiego efektu też nie zauważyłam. Drugi produkt, który też niekoniecznie pokochała moja buzia, ale który już się prawie kończy to tonik matujący ogórek&limonka z Bielendy. Ma ładny orzeźwiający zapach, plusem jest też to, że jest antybakteryjny i bezalkoholowy i to tyle pozytywów. Trochę mi się twarz klei po jego użyciu, a po paru godzinach miałam wrażenie że twarz robi mi się bardziej tłusta. Nie podoba mi się też to, że ma kolor zielony, i to na waciku, i to gdy nakładam go na twarz. Nie zauważyłam, żeby dokładnie oczyszczał twarz, a co dopiero matował. Skończę go jednak, bo nie lubię wyrzucać kosmetyków, ale już do niego nie wrócę. Może dla kogoś innego będzie się nadawał idealnie, ja niestety się z nim nie zaprzyjaźnię... Mój ulubieniec to tonik/płyn do codziennej pielęgnacji z Clinique. Kiedyś w Douglasie kupiłam sobie taki mały zestaw startowy 3 kroków z Clinique, typ skóry II, czyli mieszana w stronę do suchej. I zakochałam się, najbardziej polubiłam się właśnie z tym płynem, i wiedziałam, że jak skończy mi się ta miniaturka 100ml (która i tak starczyła mi na bardzo długo), to kupię sobie pełnowymiarowe opakowanie. Akurat Clinique otworzyło swoją stronę internetową, a że przesyłka była darmowa, i dodatkowo można wybrać sobie fajne miniaturki w gratisie, to się skusiłam. Mój płyn złuszczający ma pojemność 200ml i kosztował 79zł (jest jeszcze mega pojemność 400ml i kosztuje 125zł). Starcza na bardzo długo, jest bardzo wydajny. Na początku można się troszkę przerazić, bo wszystko co mamy niedoskonałe na buzi, wychodzi na zewnątrz, ale pani w Douglasie uprzedziła mnie, że tak właśnie działa ten płyn. Jednak jest to stan przejściowy, i potem można się cieszyć pięknie oczyszczoną, gładką i świeżą skórą. Płyn początkowo delikatnie mrowił mi  skórę, ale to tylko oznaka, że dobrze działa. Jest to najlepszy płyn/tonik jaki miałam, i absolutnie nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki. Dzięki temu zestawowi startowemu poznałam się z marką Clinique, dlatego cieszę się, bo mimo, że mają niestety drogie produkty ale za to świetne jakościowo i warte tej ceny. Ostatni produkt, to też jeden z moich ulubieńców. Mowa tu o dwufazowym płynie do usuwania makijażu wodoodpornego z Sephory. Mam pojemność 125ml (w Sephorze dostępne są trzy wersje: 50ml - 15zł, 125ml - 29zł, i 200ml - 45zł). To mój absolutny ulubieniec, jeżeli chodzi o zmywanie makijażu oczu. Jednym pociągnięciem wacika i to bez tarcia schodzi dokładnie wszystko. Jest bardzo wydajny, ta średnia pojemność wystarcza mi naprawdę na dosyć długo. Nie podrażnia, mimo swojej konsystencji nie zostawia na skórze tłustej warstwy. Nie wyobrażam sobie wyjazdu, czy nawet codziennej pielęgnacji bez niego. Raz się zdarzyło, że nie miałam do Sephory po drodze, kupiłam ten z Garniera i dupa :) Bardzo też lubię dwufazowy płyn z Ziaji de-makijaż, jest dla mnie porównywalny właśnie do tego z Sephory, a do tego dużo tańszy.



ŻELE DO MYCIA TWARZY


Mam swoje trzy ulubione. Effaclar z La Roche Posay to mój stały bywalec łazienki. Nie stosuję go codziennie, ale świetnie oczyszcza i eliminuje zanieczyszczenia. O dziwo nie wysusza ani nie przesusza mojej skóry, mimo że polecany jest do skóry wrażliwej i trądzikowej. Zawiera wodę termalną, która nawilża i koi. Nie pasuje mi troszkę jego zapach, ale po tak długim czasie naszej znajomości już się przyzwyczaiłam. Drugi mój ulubieniec to żel oczyszczający Pure Zone z L'oreal. Ma dołączoną super gąbeczkę, która idealnie nadaję się do mycia buzi. Żel zapobiega błyszczeniu się skóry i dogłębnie oczyszcza. Jest wart kupienia dla samej szczoteczki, chociaż działanie samo w sobie jest zadowalające. Ostatni produkt to nowość w mojej łazience. Żel - peeling z Ziaji, z zielonej, nowej serii Oczyszczanie. Jest to produkt typu 2 w 1. Zawiera ekstrakt z liści manuka, działa antybakteryjnie, oczyszcza skórę, działa też nawilżająco i łagodząco. Cała ta seria ma ładny zapach (przynajmniej dla mnie), taki świeży i 'higieniczny' (może to ta manuka..) Peeling ma małe drobinki, które nie drażnią skóry.



PEELINGI DO TWARZY


Moje absolutne must have to chusteczki nawilżane do peelingu z Cleanic. Kupuję je w Rossmannie, miałam je na wakacjach, dzięki temu nie musiałam tachać kolejnej tubki z kolejnym kosmetykiem. Są dwustronne - jedna strona pokryta jest mikrogranulkami, a druga normalna, tak jak nawilżana chusteczka. Chusteczki są dosyć ostre, oczyszczają skórę ekspresowo, ale trzeba ich używać delikatnie, żeby nie podrażnić. Bardzo głęboko oczyszczają i wygładzają skórę twarzy, dają efekt dermabrazji. Chusteczki są dosyć duże, spokojnie mogłyby być o połowę mniejsze. W opakowaniu jest 10 sztuk. Kiedyś bardzo lubiłam takie aloesowe, w zielonym opakowaniu, dwustronne, peelingujące chusteczki, które kupowałam w Super Pharm. Nazwy nie pamiętam, a na półce ich dawno nie widziałam, ale też były dla mnie idealne. Moje ulubione dwa 'tubkowe' peelingi to gruboziarnisty peeling Argan Oil z Eveline i enzymatyczny aktywny peeling z Dermiki. Peeling z Eveline wcale nie jest taki strasznie gruboziarnisty jak nazwa wskazuje, powiedziałabym raczej że ma delikatne drobinki. Nie wiem, jak ja to kupowałam, że nie przeczytałam na opakowaniu, że peeling nadaję się do skóry mieszanej i tłustej (a ja mam raczej mieszaną w kierunku do suchej), ale na szczęście nie robi mi on kuku, i nad wyraz dobrze się sprawdza. Zawiera olejek arganowy, który odnawia komórki, i kwas hialuronowy, który nawilża i wygładza. Drobinki peelingujące nie są ostre, konsystencja jest dość gęsta, nie ścieka nam z twarzy, bardzo dobrze oczyszcza i odświeża twarz. A do tego jest wydajny i niedrogi (coś około 10 zł). Troszkę nie potrafię się jeszcze przekonać do peelingów enzymatycznych. Ale powoli próbuję. Aktywny peeling enzymatyczny Dermiki z serii Pure kupiłam na promocji w Super Pharm już jakiś czas temu. Ucieszyłam się że był na promocji, bo już jakiś czas jego zakup chodził mi po głowie, wydawał mi się produktem takim trochę luksusowym, ale że był trochę drogi (około 40 zł), to się wstrzymywałam. Dobrze działa, i powoli przekonuję się do jego formuły. Nie ma drobinek, trzeba go nałożyć tak jak a'la maseczkę, odczekać chwilkę i zmyć. Jest bardzo wydajny, końca nie widać... Pachnie glinką, którą zawiera w swoim składzie, ma jednolitą, musztardową, gładką konsystencję. Stosuję go maksymalnie raz w tygodniu, a czasem nawet i rzadziej. Nie podrażnia i nie powoduje pieczenia skóry. Lubię go, ale szału nie ma :D Cieszę się, że kupiłam na promocji. Ostatni produkt to pasta do głębokiego oczyszczania z Ziaji. Jak widzicie nowa seria Ziaji bardzo mi się spodobała. Pasta jest bardzo fajna, ale już zauważyłam, że przy codziennym używaniu raczej wydajna nie będzie. Dzięki Bogu jest tania, bo na pewno będę do niej wracać. Rozprowadzam pastę na dłoniach i myję twarz jak żelem, czy peelingiem. Podciągłam ją pod peelingi, bo może być dobrą alternatywą dla peelingu enzymatycznego z Dermiki. Ma właściwości złuszczające, mam wrażenie że cała ta seria dobrze się Ziaji udała :) Używam prawie codziennie do wieczornego oczyszczania twarzy.


KREMY DO TWARZY


Kremów do twarzy mam kilka, co nie znaczy, że po kolei nakładam je warstwami :D To są aktualnie wszystkie moje ulubione, które używane są przeze mnie na zmianę. Służą mi dobrze, więc na razie nie mam potrzeby rozglądać się za czymś innym. Kremy, które stosuję na dzień, idealnie mi służą nakładane pod makijaż.
Moim ulubionym (jak na razie ;)) jest Hydrolipidowy krem ochronny do twarzy z SF 50+ z firmy Pharmaceris o którym pisałam już osobną recenzję KLIKNIJ TUTAJ. Nakładałam go całe lato, i mimo, że jego pojemność to 50 ml, to myślę, że wystarczy mi jeszcze na jakiś czas, bo jest bardzo wydajny. Odkąd poznałam się z kremem z filtrem, teraz nie wyobrażam sobie bez niego mojej pielęgnacji. Wszystko co z filtrem rządzi! :)
Bardzo też lubię opalizujący krem z Ziaji z serii Sopot. Ma fajną konsystencję, lubię jego zapach, poprawia delikatnie koloryt skóry i dodaje blasku. Jest nasz polski, łatwo dostępny i tani. Na wakacjach, na zmianę z Pharmaceris używałam nawilżającego kremu z Sephory. Krem ma leciutką konsystencję, błyskawicznie się wchłania, nie klei się. Ma fajną, podręczną pojemność 30ml, przyjemnie, delikatnie pachnie. Pierwszy raz kupiłam go dzięki jakiejś szalonej promocji (kosztował wtedy 9,99zł) i teraz często po niego sięgam (jest to już moje 3 opakowanie). Od czasu do czasu, gdy czuję, że moja skóra twarzy jest ściągnięta i wysuszona sięgam po uniwersalny krem z Yves Rocher. Ma sporą pojemność 125ml, i nadaje się także do całego ciała. Ma trochę gęstą, ale jednak aksamitną konsystencję, dobrze sprawował mi się nałożony pod makijaż.
Na noc ukochałam  sobie mikrozłuszczający krem z kwasem migdałowym z Ziaji z tej nowej, zielonej serii Ziaja Oczyszczanie. Już wcześniej chciałam sobie kupić ten krem z kwasem z Pharmaceris, więc fajnie, że Ziaja wypuściła coś podobnego, za to w dużo bardziej przystępnej cenie. wiem, że niektórzy bardzo narzekają na zapach kremu - ja natomiast mam na odwrót, bardzo lubię ten zapach. Krem ma za zadanie złuszczać i odnawiać naskórek, oczyszczać skórę z zaskórników a przy tym nawilżać. Stosuję go na zmianę z olejkiem z Rossmanna ale o tym później :)



KREMY POD OCZY


Kremów pod oczy mam mnóstwo i muszę się przyznać, że niestety nie stosuję ich regularnie. Na zdjęciu widzicie moje dwa ulubione. Nawilżający krem marki Nuxe, ma działanie kojące i odżywcze. Lubię jego zapach, jest taki jakby lekko ziołowy, kojarzy mi się z leśną polaną :D. Jest dobry dla mojej suchej skóry, szybko się wchłania, niestety jest drogi, więc pewnie nie zawita do mnie ponownie. Mam też żel fizjologiczny pod oczy firmy Iwostin, który kupiłam dlatego, bo szukałam takiego, który nie uczula i jest hypoalergiczny. Żel ma delikatną formułę, i jest przeznaczony dla odwodnionej skóry, zmniejsza obrzęki i cienie pod oczami.
Zapomniałam wspomnieć, że na wakacjach zachwycił mnie krem pod oczy z Clinique All About Eyes. Robiąc zakupy na stronie internetowej Clinique, mogłam wybrać sobie zestaw miniaturek, i jedną z tych, które wybrałam była właśnie miniaturka kremu pod oczy. Miniaturka jak się okazało wcale nie była tak mała, bo mam ją do teraz. Krem pięknie wygładza i odżywia skórę wokół oczu. Jest bezzapachowy, ma piękny słoiczek i nawilża nieziemsko. Nie wiem jednak czy byłabym skłonna wydać ponad 100 zł na krem pod oczy, natomiast jeśli będę robić zakupy na stronie Clinique, to na pewno wybiorę znów miniaturkę tego kremu jako gratis.



SERUM I OLEJE


Wieczorem, po oczyszczeniu twarzy rzadko stosuję krem (chyba, że ten z Ziaji), natomiast królują u mnie olejki. Suchy pielęgnacyjny olejek z Nuxe mam już nie wiem od jakiego czasu. Jest mega wydajny, nie wiem kiedy (i czy w ogóle) mi się skończy. Pachnie przepięknie. Jest mega uniwersalny. Nadaje się na twarz, na ciało, włosy, paznokcie, i gdzie tam macie ochotę. Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawia tłustej, oleistej warstwy. Na lato nadaje się na codzień na całe ciało. Posmarowane nim nogi i ręce wydają się smuklejsze i bardziej glam :) Jest jeszcze wersja ze złotymi drobinkami, ale nie przemawia do mnie wygląd jak świecidełko z choinki, chociaż pewnie pięknie prezentuję się na opalonej skórze. Niestety jest troszkę drogi (ja swój wyjęczałam i w końcu dostałam w prezencie od swojego chłopa ;)). Dobrze nawilża i wygładza skórę. Ma ładne, aczkolwiek trochę ciężkie, szklane opakowanie. Ale nie wyobrażam sobie go na przykład w plastiku. Opakowanie sprawia, że produkt wydaję się być bardziej ekskluzywny. Godny polecenia. Troszkę go niestety ostatnio zaniedbałam na rzecz nowo kupionego olejku do twarzy z granatem Bio z Alterry z Rossmanna. Olejek przeznaczony jest do skóry suchej i bardzo suchej. Ma w swoim składzie olej z pestek granatu i olej migdałowy. Nakładam go na twarz co wieczór, po oczyszczeniu. Ma fajną, małą, poręczną buteleczkę z pompką. Jest bardzo wydajny, mam go już jakiś czas a prawie nic nie ubyło :) Był tani, posiada certyfikat, ma naturalne składniki, robi dobrze mojej buzi więc na pewno wart jest polecenia :) Co jakiś czas lubię też na wieczór użyć sobie żelu nawilżającego Rival de Loop z Rossmanna. Dla mojej skóry to raczej takie bardziej a'la serum niż żel. Żel ma ładną, szklaną buteleczkę z pompką. Jest odświeżający i odżywiający. Szybko się wchłania, dobrze nawilża i koi. Strasznie podoba mi się zapach, jest taki specyficzny, ale nie umiem określić. Stosowałam parę razy pod makijaż, dobrze się sprawował, ładnie wygładzał skórę twarzy. Zawiera podwójny hialuron i pantenol. Był tani, ale nie pamiętam ile kosztował, bo mam go już jakiś dosyć spory czas. Wydajność też całkiem przyzwoita, żel jest zbity i gęsty. Najfajniejsze jest dla mnie to, że produkt daje odczuwalne uczucie chłodzenia i wyraźnego odświeżenia. 


RESZTA



Ostatnie dwa produkty są dla mnie również niezbędne i nieocenione podczas pielęgnacji mojej twarzy. Raz na jakiś czas, gdy czuję, że moja skóra lekko się przesuszyła lubię sięgnąć po nawilżające kapsułki pielęgnacyjne do twarzy z Rival de Loop z Rossmanna. Są tanie, a poleciła mi je moja pani kosmetyczka (podczas wizyty o której pisałam na samym początku). Niby taki zwykły, tani produkt z Rossmanna a uwierzcie, że potrafi wiele :) W opakowaniu jest 7 kapsułek, które zapewniają mega intensywną i szybką regenerację suchej skóry. Zawartość kapsułki wyciskamy na umytą twarz i to cała filozofia. Nie wyobrażam sobie także demakijażu bez płatków Lilibe z Rossmanna. Przetestowałam już różne płatki i zawsze wracałam do tych Rossmannowych. Są niezastąpione. I taniutkie. Zawsze miałam te zwykłe opakowanie, teraz  szaleńczo pokusiłam się o wersję z aloesem :P. 

Ważną częścią pielęgnacji mojej twarzy jest też nakładanie raz na jakiś czas maseczki :) Pisanie posta o maseczkach pamiętam, że sprawiło mi ogromną radość, a moje wypociny możecie poczytać TUTAJ


Jak widzicie, nie używam produktów jakoś specjalnie wyszukanych, tylko raczej takich ogólno-dostępnych. Moja pielęgnacja jest prosta jak budowa cepa :) A wy jakie macie swoje ulubione rytuały albo tricki pielęgnacyjne? Jakich kosmetyków lubicie używać?





Miłego dnia życzę! :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię żel i peeling z serii liście manuka z Ziaji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresował mnie krem pod oczy z Iwostin, bo go nie miałam jeszcze, a chętnie bym wypróbowała i peelingi do twarzy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardziej żel niż krem, ale jest naprawdę świetny, nadaje się dla alergików, jest delikatny, i nie uczula :)

      Usuń
  3. Jej, ile masz cudownych kosmetyków. Seria Ziai liście manuka bardzo mnie kusi, może i ja w końcu się na nią zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)