sobota, 4 kwietnia 2015

Szybkie zakupy, szybki post... (#4)

Dzisiaj przybywam do Was z szybkim postem z cyklu 'Szybkie zakupy...' ;)) Ostatnio wybrałam się do Silesii w Katowicach w poszukiwaniach jakiejś fajnej wiosennej kurtki, a że zawsze jak się czegoś szuka, to akurat tego nie ma, no to skończyło się jak zwykle na innych drobnych zakupach, tylko że bardziej kosmetycznych ;) 


Wstępując do The Body Shop, miałam nadzieję kupić sobie rumiankowe masło do demakijażu, o którym bardzo dużo czytałam na innych blogach i które zapragnęłam mieć i ja, ale będąc w sklepie pani poinformowała mnie, że produkt nie za bardzo polecany jest do zmywania makijażu oczu, raczej twarzy, i ochota jakoś mi zmalała... Muszę więc jeszcze trochę więcej o tym masełku poczytać. Skusiłam się za to na jedno z kultowych maseł do ciała, które są teraz na promocji i wybrałam wersje Papaya Body Butter :)) Pachnie przepięknie, słodziutko ale nie mdląco. Obwąchałam prawie wszystkie wersje i to ta spodobała mi się najbardziej :) Słoik ma pojemność 200 ml, więc na pewno starczy na dłużej, ale cena - nawet ta na promocji 39 zł moim zdaniem to i tak lekka przesada :) W gratisie dostałam odlewkę kremu do rąk, Hemp Hand Protector, który myślałam, że spodoba się mojemu chłopowi, ale jednak go nie przekonał. Pomimo ogólnego blogowego zachwytu, mnie jakoś za bardzo nie zachwycił, mimo wszystko muszę przyznać, że konsystencja i działanie jest ok, ale ten specyficzny zapach niestety drażni mój nos :) 

Do Douglasa wpadłam na szybko, bardzo chciałam kupić któryś z nowych błyszczyków do ust Nyx'a, a właściwie Butter Gloss które widziałam już na kilku blogach i spodobały mi się bardzo. Prawie wszystkie kolory mi się spodobały, ale na razie skusiłam się na jeden, BLG08 Apple Strudel. Ma przepiękny zapach i fajną, gęstą konsystencję, w ogóle nie przypomina standardowego 'rzadkiego' błyszczyka. Jak na razie produkt bardzo mi się podoba, ma ładne, matowe wykończenie, nie klei się i jest dosyć trwały. Kolor, który wybrałam jest delikatny i raczej uniwersalny. Myślę, że będzie pasował każdej dziewczynie. Na pewno skuszę się na jeszcze inne odcienie. Kolejny w kolejce będzie na pewno Cherry Cheese Cake, piękny orange ;)) 

W Douglasie na zachętę 'wciśnięto' ;) mi jeszcze tusz do rzęs Clinique, a raczej wersję mini, lubianego tuszu High Impact Mascara, który już kiedyś miałam i pamiętam, że nie pałałam do niego siarczystym uczuciem, bo dawał baaaaardzo, ale to bardzo delikatny efekt, ale postanowiłam dać mu drugą szansę. Poużywam i zobaczymy jak się sprawdzi tym razem. Ale coś mi się zdaję, że Benefitu i tak nie przebije ;) No ale skoro kupiłam, to nie ma co narzekać ;))

Jako, że od jakiegoś czasu zapragnęłam być ruuuda, po drodze wstąpiłam do Super Pharm po farbę do włosów w wymarzonym kolorze ;)) Pech chciał, że nie było tej, która zawitała na moich włosach jakieś 3 tygodnie temu i miałam robić powtórne farbowanko (nie wiem, czy zmienili opakowania, czy ją wycofali, a ja głupia nie zapamiętałam, jaki to był numerek, pamiętałam jedynie kobitkę z opakowania), musiałam więc wybrać jakąś inną. Wszystkie te 'rude' wydawały mi się takie wręcz aż 'za bardzo chamsko rude', więc wybór padł na Palette Deluxe, 370 Szlachetna Jasna Miedź. Zobaczymy, jak wyjdzie. Jeśli kiepsko, będę szukać dalej. 

Na pasażu w Mydlarni kupiłam sobie w końcu odżywczą pomadkę z peelingiem z Sylveco, którą chciałam ją już od dłuższego czasu, ale ciągle jej nie było. Byłam bardzo ciekawa tego produktu, kiedyś miałam już podobną z Palmers'a (tylko wiśniową) i byłam zadowolona. Poza tym to zawsze to fajny 'gadżet' do torebki. Produkty Sylveco kuszą mnie już od jakiegoś czasu, na razie mam tylko peeling do twarzy, ale chciałabym, żeby moja znajomość z tą marką rozrastała się :))

W Super Pharm kupiłam jeszcze nowy tusz do rzęs Maybelline, Lash Sensational Multiplying Mascara, który ciekawił mnie już jakiś czas. Ma fajną, lekko zakręconą, ukośną, silikonową szczoteczkę, która bardzo dobrze rozdziela i podnosi i pogrubia włoski. Jak na razie jestem mega zadowolona z używania, ale poużywam trochę i zobaczymy. 

Przy kasie 'szarpnęłam się' jeszcze na krem pielęgnacyjny do stóp marki Gehwol, który mimo, że bardzo krótko się znamy, to już podbił moje serce. Bardzo intensywnie nawilża, przepięknie pachnie, skóra jest gładka i przyjemna w dotyku a sam krem bardzo szybko się wchłania. Zawiera substancje aktywne z miodu, mleka, mocznik i olejek z awokado. Jest to mój pierwszy produkt tej firmy, i odbieram go bardzo pozytywnie. 

To by było na tyle, jeśli chodzi o moje mini szybkie zakupy. Ciekawa jestem, czy znacie lub macie któryś z tych produktów, albo zastanawiacie się może nad zakupem.
Pozdrawiam, buziaki!



3 komentarze:

  1. tez mam ten butter gloss :) sa swietne :) teraz wyszly nowe u nas :) Intense Butter Gloss o wiele lepszej pigmentacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. polecam MYX soft matte lip cream SMLC07 ,najlepszy <3

    zapraszam do mnie ;) flawstyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog i zdjęcia ;*
    ja dopiero zaczynam więc będzie mi miło jeżeli do mnie zajrzysz ;)
    http://lifestyle-nattfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)