środa, 22 kwietnia 2015

[Not-So-Glam] / Avon'owe tusze do rzęs

Not So Glam, czyli taka seria Nie - Ulubieńców, czyli kosmetyków, które nie do końca przypadły do mojego gustu. Od czasu do czasu będę pisać o takich bublowych zmorach ;) A mam ich kilka, więc będzie o czym pisać.. Nie raz trafiam niestety na kosmetyki, które okazują się nie być takie cudne, jak to się na początku na to zanosiło... 

Dzisiaj będzie o tuszach. Tuszach do rzęs ale ;)) Z Avonu. Avon'owe tusze do rzęs zawsze mi się nie sprawdzały, i nie wiem dlaczego, ciągle chciałam kupić jakiś nowy. Gdy katalog wpadnie w moje ręce, choćby nie wiem co, to i tak zawszę muszę coś zamówić... Taka uzależniająca siła jest chyba w tych katalogach. Pewnie Wy też tak macie :) I niektóre te kosmetyki naprawdę się u mnie sprawdzały i mam swoich Avon'owych ulubieńców, ale te nieszczęsne tusze od zawsze niestety mnie nie powalały... I mimo, iż jestem już nimi trochę zrażona, to niestety jak wypatrzę w katalogu jakąś nową 'fantastyczną' (na zdjęciu tam wszystko wygląda cudnie) szczoteczkę, to mam ochotę znowu kupić kolejny. 



Dzisiaj przedstawię Wam trójcę takich moich tuszowych bublowych nabytków. 

Tusz do rzęs Infinitize Mascara to 'tusz do rzęs, który ma zapewnić wydłużenie, podkręcenie i uniesienie. Posiada trzystrefową szczoteczkę, która dociera do wszystkich rzęs. Zawiera formułę z modelującymi mikrowłóknami'. Szczoteczka jest ciekawa, dlatego tusz wzbudził moją ciekawość, zachwytu niestety już nie. Tusz bardzo mi rzęsy sklejał, ani nie wydłużał, ani nie podkręcał. Ładna szczoteczka ze zdjęcia, niestety okazała się mało praktyczna podczas nakładania tuszu. Nie łapała wszystkich włosków. Szczoteczka mimo ładnego wyglądu ma ostre i kłujące włoski, trzeba wręcz uważać, żeby nie zrobić sobie krzywdy. 



Tusz do rzęs Super Drama Mascara to 'tusz pogrubiająco-wydłużający, który daje efekt spektakularnie większych oczu. Ma rewolucyjną szczoteczkę, z szerokimi włoskami, która unosi i modeluje rzęsy, optycznie otwierając oczy. Tusz daje efekt do 20% większych oczu'. To ci dopiero zapewnienia producenta... ;) Super Drama, to on niestety rzeczywiście jest, ale jeśli chodzi o działanie. Szczoteczkę ma już na szczęście trochę lepszą, niż poprzednik, jednak jest równie niewygodna w używaniu. Jest bardzo, ale to bardzo sztywna i twarda, nieprzyjemna wręcz dla rzęs. Tak jak zapewnił producent, oczy mi się otworzyły, ale niestety ze zdziwienia, jakimże ten tusz okazał się badziewiem. 



Tusz do rzęs SuperShock Mascara, to tusz, z którym o dziwo nawet się kiedyś lubiłam. Dziś nie bardzo wiem, jakim cudem ;) Zdążyłam użyć nawet kilka opakowań. I za każdym miałam inne odczucia. Raz tusz był zbyt rzadki a raz całkiem suchy, jakby już stary... Producent twierdzi, że tusz wyposażony jest w 'szczoteczkę przyszłości, Volume Boost, która umożliwia nałożenie większej ilości tuszu już za pierwszym razem i dokładne jego rozprowadzenie', i ta właśnie większa ilość tuszu sprawiła, że zaczęłam czuć niechęć do tego produktu. Szczoteczka sama w sobie jest naprawdę bardzo fajna, wcale nie przeszkadza mi, że jest taka duża, problem tkwi w konsystencji tuszu, wydobywa się go po prostu zbyt dużo. To tusz głównie pogrubiający, wydłużenie daje marne. Szybko zaczął się kruszyć i osypywać. 



Miałam jeszcze Aero Volume Mascara, która efekt dawała taki bardzo naturalny, że prawie nie było widać, że mam tusz na rzęsach. Liczyłam na coś więcej, ale widać Avon'owe tusze nie są mi pisane :)) Bardzo szybko pozbyłam się także szalonej i dziwacznej Mega Effects Mascara, ze zginaną rączką, którą po prostu nie umiałam się pomalować, za to moja koleżanka, której podarowałam ten tusz, była z niego zadowolona. Więc jak widać, dla każdego, co innego. 

Wszystkie tusze kupione zostały przeze mnie zawsze na jakiejś promocji, więc przynajmniej nie muszę narzekać, że straciłam aż tyyyyle pieniędzy, jakby to było w ich cenie regularnej. Urzekły mnie (co by nie mówić) ładne i z pomysłem wymyślone opakowania i wygląd niespotykanych na codzień, oryginalnych szczoteczek. Poza tym zdjęcia w katalogu zawsze są tak pięknie wykonane, że wręcz zachęcały mnie ogniście ;) do zakupu. 
Mój główny powód nie lubienia się z Avon'owymi tuszami, to to, że zbyt wiele tego kosmetyku się nakłada. Z każdym jednym było tak samo. Myślę, że opakowania po prostu są źle wymyślone, zbyt wielki jest 'gwint' opakowania, więc zbyt dużo tuszu wydostaje się na szczoteczce, co tylko prowadzi do sklejania się rzęs, więc niczym nie przypomina ładnie pomalowanego oka. Poza tym zauważyłam, że każdy tusz ma tylko 3 miesiące ważności, więc myślę, że to troszkę ze mało. Po tej dacie, moje tusze po prostu zrobiły się suche i kruche a do tego dziadowsko zaczęły śmierdzieć. 



2 komentarze:

  1. Nie znam ich, dawno nie miałam kosmetyków Avon, ale widziałam ten tusz z dziwną szczoteczką u koleżanki. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie tusze z Avonu od zawsze przerażały :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)