niedziela, 14 grudnia 2014

Szybkie zakupy, szybki post... (#2)

Come back, bo już jakiś czas temu pojawił się na moim blogu pierwszy post tego typu <t u t a j>, który przyznam pisało mi się bardzo miło, szybko, no i przyjemnie. Postanowiłam od czasu do czasu wprowadzić na swoim blogu taki właśnie 'cykl' pokazujący na szybko, w błyskawiczny sposób moje małe zakupy, czy nowości. Będzie szybko i sprawnie, bez zbędnego rozpisywania się. 


Większość kupiona w Rossmannie, przy okazji zwykłych zakupów w markecie do domu... Ah, no bo te Rossmanny są wszędzie na pasażach, no i żal nie wejść, bo przecież ZAWSZE jest coś potrzeba akurat... Jak ja to mówię zawsze mojemu chłopakowi.. 'no chodź na chwilkę, tylko coś chciałam zobaczyć..'. No i choćbym niczego nie potrzebowała, to i tak zawsze z czymś wylezę :) 

Isana, Body Oil, olejek do ciała w spray'u, 150 ml, około 14 zł, ja kupiłam go taniej, na promocji. Fajnie, że jest w spray'u, poza tym butelka ma fajny kształt i wygodnie trzyma się w ręku. Olejek szybko się wchłania, nie spływa i nie klei się. Ma przyjemny zapach, który mi bardzo odpowiada ;)) Kojarzy mi się z 'zapachem niemowlaka' ;)) Psikałam się nim głównie na uda, nogi i brzuch, i bardzo dobrze nawilżał skórę. Zawiera olej arganowy, migdałowy, słonecznikowy, makadamia i olej z awokado. Na zimę jak znalazł :)

Aussie, Lightweight Conditioning Spray, odżywiająca mgiełka do włosów przesuszonych, zawierająca olejek z australijskich orzechów makadamia. Pojemność 250 ml, ceny nie pamiętam, ale była akurat na promocji, więc ją wzięłam. Miałam kiedyś szampon tej marki i byłam zadowolona, dlatego szukając odżywki sięgnęłam po Aussie. Ma ładny, delikatny zapach, który nawet utrzymuje się na włosach. Szukałam produktu, który trochę odżywi moje włosy i sprawi, że będą się mniej elektryzować pod czapką (sezon na czapki to dla moich włosów makabra ;))) Poużywam, zobaczę, jak na razie jestem zadowolona z zakupu. 

W Rossmannie kupiłam także krem do rąk Kamill Hand Repair, z 5% mocznikiem, w pompce. Nie lubię smarować rąk kremem (tak, wiem, że to zbrodnia!), ale nie umiem wyrobić sobie tego nawyku, więc zapominam o tej czynności. Zresztą, nie miałam też większych problemów ze skórą dłoni, niestety chyba aż do teraz. To pewnie skutek zimnych, mroźnych dni, i moje dłonie zrobiły się makabrycznie przesuszone. Kremów do wyboru, do koloru, ale ten spodobał mi się najbardziej, bo ma pompkę. Poza tym czytając skład mogę stwierdzić, że to też jeden z lepszych na rynku. Zawiera 5% urea, który sprawia, że skóra jest meeeega nawilżona, krem zawiera także wyciąg z rumianku, i panthenol, jest treściwy, bezzapachowy i szybko się wchłania. Myślę, że to był dobry wybór a moim dłoniom przyniesie ulgę :)

Będąc w Hebe, poszalałam i z manierą gwiazdy, kupiłam sobie Wypełniacz Ust, marki DermoFuture. :) Kupiłam głównie z wielkiej ciekawości, czy rzeczywiście sprawi, że moje usta będą widocznie większe, i to bez żadnej chirurgicznej ingerencji. Producent obiecuje, że każde użycie nadaje naszym ustom niepowtarzalny blask, a po pełnej 28-dniowej 'kuracji' usta staną się widocznie powiększone i wypełnione, a zmarszczki wokół nich znikają :) Podobno badania kliniczne potwierdzają działanie. Eh, taki gadżet na poprawę nastroju. Błyszczyk ma formę przeźroczystej, bardzo gęstej i lepkiej mazi, która rzeczywiście sprawia, że usta optycznie wydają się trochę większe, świecąc się przy tym jak tafla lodu :) Po chwili od momentu aplikacji maź zastyga na ustach i bardzo delikatnie mrowi, a producent radzi by dla lepszych efektów kilkukrotnie w ciągu dnia nakładać produkt na usta. Szału nie robi, poza tym nie stosuję tego regularnie, tylko od czasu do czasu, więc też nie mogę wypowiedzieć się na temat rzeczywistego działania. Ale nie żałuję zakupu :) Fajnie było wypróbować. 


W Yves Rocher kupiłam sobie wodę toaletową o zapachu karmelizowanej gruszki. Mam żel do mycia z tej serii i przepadłam za tym zapachem. Piękny jest :) Bardzo lubię wody toaletowe z serii Les Plaisirs Nature, mam już w domu uwielbiany przeze mnie kokos i malinkę. Na razie wzięłam sobie mniejszą wersję 20 ml (choć bardziej opłaca się ta większa butelka), bo będzie idealna do torebki. Zapach jest przepiękny, idealny na zimę i świąteczny czas, myślę, że produkty z tej gamy fajnie sprawdzą się jako prezent. 

Dodatkowo, w Yves Rocher pani dorzuciła mi miniaturkę kremu do rąk 'Świąteczna Spiżarnia, Czarne Owoce', a że kremu nigdy dosyć (teraz, bo potem znowu pewnie zaniedbam), to ucieszyłam się bardzo. Zapach dosyć ładny, a pojemność 30 ml idealnie nada się do torebki. Krem jest bardzo leciutki, pachnie leśnymi owocami i jeżyną. 



To by było na tyle, jeśli chodzi o moje ekspresowe zakupy z ostatniego wypadu po 'jedzenie' do marketu. Ale same przydatne. No może oprócz Wypełniacza, ale to z czystej babskiej ciekawości i na poprawę humoru :)) 
Wy też tak macie, że zawsze podczas zwykłych codziennych zakupów, zawsze coś wywęszycie? Pewnie taak, bo każda kobieta tak ma :)) (a co dopiero blogerka!;)) Życzę zatem bystrego oka, i udanych łowów :))









2 komentarze:

  1. Fajne zakupy, muszę się skusić na olejek Isany:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olejek jest naprawdę rewelacyjny :)) więc serdecznie Ci polecam :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)