środa, 17 grudnia 2014

Pierwsza wizyta w L'Occitane

Będąc ostatnio na zakupach w katowickiej Silesii, postanowiłam w końcu zajrzeć i odwiedzić pierwszy raz salon L'Occitane. Dobrze wiem, że ten sklep się tam znajduje, ale zawsze jakoś mi było nie po drodze... Nie wiem dlaczego, ale od samego początku kojarzył mi się i przypominał Yves Rocher (chociaż ceny w L'Occitane są znacznie wyższe). Już parę razy odwiedzałam stronę internetową sklepu, która jest godna pochwały, bo jest bardzo przejrzysta i czytelna (pl.loccitane.com) No i naoglądałam się różnych produktów, które oczywiście zapragnęłam mieć ;)) Jednak przy pierwszej wizycie chciałam się raczej rozejrzeć, pomacać i powąchać, niż robić jakieś wielkie zakupy. No ale oczywiście musiałam wyjść z jakąś drobnostką. 


Postanowiłam, że kupię sobie kultowy krem do rąk (wychwalany w sieci, jakby conajmniej jakieś cuda robił), skusiłam się także na mydełko werbenowe, bo ten zapach bardzo przypadł mi do gustu. Mała rzecz a cieszy :) 

Kremów do rąk w L'occitane jest do wyboru, do koloru. To też chyba jeden z najbardziej znanych, kupowanych i polecanych produktów tej firmy. Bardzo spodobało mi się lawendowe, wiśniowe i migdałowe, ale ostatecznie zdecydowałam się na wersje waniliową. Tubka 30 ml kosztuje 29 zł. To wcale niemało, jeśli chodzi o taką małą tubkę, no ale pomyślałam, że mogę sprawić sobie taką przyjemność. Wiem, że jest jeszcze wielka tuba 150 ml, ale nie pamiętam ile kosztuje, pewnie dużo. W dniu, w którym robiłam zakupy było jeszcze -20% na wszystkie produkty, więc dodatkowy plus :)


Krem ma bardzo fajne, odkręcane, takie a'la farbkowe tubkowe opakowanie, które mi osobiście bardzo się podoba. Krem jest bardzo gęsty, ale bardzo dobrze i szybko się wchłania. Myślę, że będzie bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość produktu, żeby posmarować dłonie, które są potem przyjemne i mięciutkie po aplikacji, no i ślicznie pachną. Krem ma dobry skład, zawiera 20% masła shea, które odżywia i zmiękcza skórę dłoni. 
W gratisie mogłam sobie wybrać miniaturkę (10 ml) któregoś z dostępnych kremów. Zdecydowałam się na ten oryginalny, chyba najbardziej znany i kultowy tej marki. Krem do rąk masło shea zachwycił mnie swoim bogatym składem: zawiera masło shea, miód, len, migdały, kokos, rozmaryn, słonecznik i prawoślaz lekarski. Zapach jest przyjemny, a konsystencja gęsta, błyskawicznie i dobrze się wchłaniająca. 


Myślę, że są to bardzo dobre kremy, ale trochę przereklamowane. Na pewno, gdyby były troszkę tańsze, chętniej bym po nie sięgała. Tak, jaa, która nie lubi smarować rąk kremem :) Na szczęście można polować na różne rabaty i promocje, myślę, że mimo wszystko skuszę się jeszcze na inne wersje zapachowe. Podoba mi się działanie kremów, ich wydajność, zapach, no i fajna tubka, która jest idealna do torebki :)
Myślę, że krem jest bardzo dobry do codziennej pielęgnacji, jest też fajnym pomysłem na prezent. 

Drugi produkt, który urzekł mnie swoim zapachem było mydło do ciała Werbena. 75 g tego produktu kosztowało ok. 20 zł. Pięknie pachnie, to właśnie skuli tego zapachu wrzuciłam je do swojego koszyka, mimo że raczej nie używam mydeł do mycia ciała (głównie żeli pod prysznic). Parę razy miałam przyjemność już go użyć, i nie dość, że po myciu zapach utrzymywał się świetnie na skórze, to i pachniała jeszcze cała łazienka :)) 


Ładnie się pieni i nie wysusza skóry. Jest delikatnie złuszczające, świetne zatem do oczyszczania skóry. Zapach przypomina cytrynę z limonką :) Kostka 'zaprojektowana' jest na kształt liścia. Dobrze leży w dłoni. Pani w sklepie powiedziała, że jest mega wydajne i spokojnie wystarczy na dłuższy czas. Raczej nie wydaje mi się, ale poużywam, zobaczę ;)) Zawiera wyłącznie naturalne, roślinne składniki, nie znajdziemy w nim parabenów i sztucznych barwników. 


Myłam tym mydłem także twarz. Ładnie oczyścił, nie podrażnił i nie było efektu ściągnięcia. Jednak dużo lepiej używać go do ciała, ze względu na drobinki peelingujące. 
Jestem zadowolona z zakupu, fajnie było przetestować, ale pewnie w przyszłości nie skuszę się na to mydełko, bo po prostu bardziej wolę używać żeli pod prysznic, ale kto wie... może tak pokocham te mydełko, że będę do niego wracać... 

Podczas wizyty, chciałam się jeszcze skusić na zestaw lawendowy, składający się z mydła, żelu pod prysznic i kremu do rąk, ale nie chciałam popłynąć z wydawaniem pieniędzy podczas pierwszej wizyty. Ale cały czas korci mnie ten zestaw, bo ładnie, nie sztucznie, pachnie lawendą, którą zresztą uwielbiam. 


Do zakupów dorzucono mi próbkę kremu Sublime Beauty Cream, o odcieniu 01 - Cair/Light. To taki a'la bb krem, który miał ładny, jasny, idealny do mojej cery kolor. Dobry produkt na lato, bo ma znikome krycie, ale pewnie jest niesamowicie drogi, więc nawet nie będę szukać o nim żadnych informacji ;))

Pani zapisała mnie także do 'Prowansalskiego Klubu Piękna', który ma informować mnie o premierach, promocjach i ciekawych wydarzeniach. 


Dzięki temu otrzymałam w gratisie także mydełko Bonne Mere mleczne, które tak spodobało się mojej babci, że po prostu dałam jej w prezencie i nawet nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia :) 100 g kostka kosztuje ok. 15 zł, więc całkiem miły gratis. A i babcia zadowolona. :) 

Podsumowując moją pierwszą wizytę w tym sklepie, myślę, że nie będzie ostatnią. Wymacałam i wywąchałam już parę fantastycznych produktów, które myślę, że sprawiły by uśmiech na mojej twarzy. 








2 komentarze:

  1. Nie miałam nigdy nic z tej marki, ale krem do rąk chętnie bym wypróbowała, a mydła w kostce wieki nie używałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie nigdzie nie ma tego sklepu, głównie z internetu go kojarzę. Nic dziwnego w sumie, że te produkty są trochę droższe skoro mają taki naturalny skład :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)