poniedziałek, 10 listopada 2014

Kalendarz Adwentowy z Douglasa

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o nim rok temu, zapragnęłam mieć takie cudeńko. Taki mały, niby zwyczajny gadżet, a cieszy jak pierun. Widziałam też parę różnych wersji: kalendarz z Douglasa, z Benefitu i The Body Shop. Z Benefitu musi kosztować pewnie majątek, ale i tak nie mam pojęcia, gdzie może być dostępny, ale jak dostałabym w prezencie, to oszalałabym z radości ;)) Ten z TBS jakoś mnie tak bardzo nie kusi, postanowiłam więc w tym roku zaopatrzyć się w ten Douglasowy :)))) 

I tak oto, podczas ostatnich zakupów, wypatrzyłam, że w Douglasie jest już dostępny, więc nie mogłam go nie kupić :)) Na razie wisi i czeka na swoje dni, ale nie powiem... Już parę razy kusiło mnie, żeby podejrzeć i rozpakować chociażby jeden, czy dwa kartoniki :)) 
Od razu wywaliłam wielką kartkę, która dołączona była do kalendarza, i która przedstawiała co i w jakim okienku się znajduję. Walczyłam ze sobą całą drogę, żeby nie podejrzeć, ale chciałam mieć prawdziwą niespodziankę i radość z poszczególnych okienek, dlatego po powrocie do domu po prostu ją wywaliłam. Żeby nie kusiło :)) 


Kalendarz jest dosyć sporych rozmiarów, jak taka wielka teczka, wyposażony dodatkowo w rączkę do trzymania. Okienek jest oczywiście 24, w których mieszczą się miniaturki (nie próbki) firmowych kosmetyków. Cena to 129 zł, ja miałam jeszcze bon 20%, więc wyszło mnie to 100 zł z groszami. Trochę dużo.. Ale patrząc z drugiej strony, każdemu z nas należy się czasem taka mała frajda i przyjemność. Nie wiem dlaczego, ale na allegro kalendarz kosztuje więcej niż w Douglasie, nie dajcie się więc naciągnąć i nabrać... 




Najfajniejsza w tym wszystkim jest świadomość tej niespodzianki, która na nas czeka pod tekturką przy jednoczesnym powstrzymywaniu tego wewnętrznego diabełka, który w nas siedzi i kusi, oj kusi. 

Podsumowując, jeśli ktoś ma ochotę, to serdecznie polecam sprawić sobie taką radochę, no i wytrwać! :)))) No i zawartość raczej nie pójdzie nam w bioderka, kalendarz jest bardzo dietetyczny :D
Na koniec zrobię oczywiście taki post podsumowujący zawartość kalendarza.  


Pozdrowienia! :)))))

2 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie!

    Mnie się marzy taki kalendarz Micaleff! Z miniaturkami perfum. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam, pewnie jest go ciężej zdobyć... ale ciekawie brzmi :)))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny!
będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad :)