Wszyscy mają Yankee Candle, mam i ja!
<3
O szaleństwie i miłości do tych
świeczek i wosków nie trzeba dużo pisać. Yankee mania chwyciła i
mnie. Napalona, obczytana o ich uwielbieniu przez inne dziewczny
zapragnęłam mieć je i ja. Jak na razie skusiłam się tylko na
woski, ponieważ były najłatwiej dostępne, no i najtańsze – w
razie gdyby mi nie spasowały... niestety stało się tak – że i
ja przepadłam! <3 Jak na razie mam ich sześć, ale to na pewno
nie koniec, bo mam wielką ochotę na więcej...
Nie widziałam ich w sklepach
stacjonarnych, więc pierwszy zakup zrobiłam w sklepie internetowym
– wybór padł na mintishop.pl z którego jestem ogólnie bardzo
zadowolona, za profesjonalizm i szybciuteńką realizację. Nie były
drogie – około 6, 7 zł za wosk.
Na mintishop.pl kupiłam trzy: Lemon
Lavender, Waikiki Melon i kultowy Soft Blanket.
Pachną przecudnie...
Lemon Lavender to piękny zapach
lawendy, przeplatający się ze świeżą cytryną. Nie każdy lubi
lawendę, natomiast ja na jej punkcie mam ostatnio hopla. Wszystko co
lawendowe, zachwyca mnie baardzo ;-) Dlatego podczas zakupów dostaję
fioła i wybieram zawsze, jeśli jest, wersję lawendową... płyny
do płukania tkanin, mydła, proszki, żele pod prysznic, płyny do
kąpania, zapachy, aerozole, balsamy.. wszystko mam lawendowe! ;-)
Waikiki Melon jest niezwykle słodziutki
i przyjemny. Zapach melona i pomarańczy poprawi nastrój każdemu
ponurakowi. Palę go zazwyczaj gdy pogoda za oknem nas nie
rozpieszcza – przynajmniej poprawia mi humor.
Ostatni, Soft Blanket podoba mi się
najbardziej. Klasyczny zapach cytrusów i wanilii przepięknie
wypełnia aromatem całe pomieszczenie. To ciepły i pobudzający
zapach. W sam raz pod ciepły, mięciutki kocyk, tak jak sugeruje
nazwa. Patrząc po opiniach i zachwytach dziewcząt na innych
blogach, jest chyba najczęściej kupowanym woskiem. Palę go tak
namiętnie, że niedługo będę musiała zaopatrzyć się w nowy.
Natomiast trzy kolejne kupiłam w
Silesi w Katowicach całkiem przypadkowo – nawet nie wiedziałam,
że mają tam stoisko Yankee Candle. Mało w szał nie wpadłam ze
szczęścia ;-)
W Silesi nabyłam Lovely Kiku, Lilac
Blossoms i Strawberry Buttercream.
Lovely Kiku to zapach chryzantemy
połączony z zapachem wanilii i kwitnącej wiśni. Pachnie ładnie,
ale potem staję się troszkę duszący. Mój Chłopak stwierdził że
pachnie świeżo wypranymi skarpetkami ;-) Ze wszystkich sześciu
wosków, ten podoba mi się najmniej.
Lilac Blossoms to połączenie mojej
ulubionej lawendy i bzu. Pachnie przepięknie, wiosennie, świeżutko.
Aż chcę się wąchać..
Strawberry Buttercream to słodki
aromat truskawek w bitej śmietanie. Lubię takie owocowe nuty
zapachowe. Zapach jest bardzo przyjemny, słodki ale nie drażniący.
Przypomina o lecie i sezonie na truskawki -)
Oh, mam ochotę na więcej. Woski mają
takie cudne nazwy, że samo ich czytanie już pobudza mój nos ;-)
Przy najbliższej okazji na pewno zaopatrzę się w następne.
Oprócz wosków Yankee mam też trzy
zwykłe świeczki z Home&You, które też bardzo lubię i palę
równie często. Kupiłam je na wyprzedaży za grosze... Mam trzy
wersje zapachowe; białą czekoladę, red berries, no i oczywiście
lawendę! ;-) Świeczki są w blaszanych, małych pojemniczkach z
pokrywkami, pięknie pachną i długo się palą.
Wszystkie moje pachnidełka mieszkają
sobie w wiklinowym koszyczku z ikei i zawsze są pod ręką
Dobrze pachnący zapach potrafi umilić
nam dzień, poprawić nastrój, zbudować klimat. Pod warunkiem, że
nie jest drażniący dla nosa. Jakie są Wasze ulubione zapachy, a
jakie nie bardzo...lubicie umilać sobie wieczory paląc świece?
<3
<3
uwielbiam te woski :)
OdpowiedzUsuńja też bardzo lubię te woski, sprawiają, że wnętrze ma fajny klimat :)
OdpowiedzUsuń